POCIĄGIEM PO CHINACH
Chiny to ogromny obszar, choć planując podróż przeważnie o tym nie myślimy. Znajdujemy się w końcu w jednym kraju i przemieszczamy się z miasta do miasta. Problem w tym, że pod względem odległości taką podróż można często porównać do wypadu z Polski do Rzymu. Jak więc najlepiej podróżować po Kraju Środka i nie zbankrutować opłatami za przeloty? Odpowiedź przeczytaliście już w tytule.
Infrastruktury kolejowej możemy Chińczykom zazdrościć i wątpię, byśmy kiedykolwiek osiągnęli na tym polu choćby część tego co oni. Podczas gdy przeloty krajowe obarczone są często wysokim ryzykiem poważnego opóźnienia, tak w przypadku pociągów jedynie raz zdarzyło mi się, że dojechałem na miejsce odrobinę później, niż wskazywał to plan podróży. Ponadto większość dużych miast skomunikowana jest ze sobą szybkimi liniami, po których pociągi mkną z prędkościami powyżej 300km/h. Zważywszy na częste opóźnienia, czas potrzebny na odprawę przed lotem itd. – wybór pociągu często może być opcją nie tylko tańszą ale i paradoksalnie szybszą. Moim ulubionym wyborem są pociągi nocne, oferujące miejsca leżące. Pozwalają na pokonywanie znacznych odległości bez straty czasu – wyjeżdżamy wieczorem, a rankiem kolejnego dnia budzimy się już na miejscu. Podczas wycieczek, gdy chcemy się sporo przemieszczać, a zależy nam na finansach jest to rzecz nieoceniona.
Na stacji trzeba stawić się odpowiednio wcześniej, gdyż przed wejściem na jej teren trzeba przejść podstawową kontrolę bezpieczeństwa. O wiele mniej restrykcyjną niż na lotniskach, lecz i tak trzeba pozostawić sobie zapas czasowy. Porzućcie natychmiast pomysł podróżowania pociągiem (czy czymkolwiek innym) w okresie chińskiego nowego roku, czy świąt narodowych. Pomijając tłumy na stacjach, w okresie tym bilet kolejowy zyskuje status Świętego Graala.
W użyciu są dwa typy biletów – czerwone i niebieskie, jednak jedyną różnicą poza kwestiami wizualnymi jest możliwość użycia magnetycznego biletu niebieskiego do samodzielnego opuszczenia stacji. Czerwony trzeba okazać pracownikowi stacji stojącego przy bramce. Istotna rzecz – nie wyrzucamy biletu zaraz po opuszczeniu pociągu, jako że jest niezbędny do opuszczenia stacji. Przyjrzyjmy się obu typom biletów:
W pociągu zawsze pojawia się wózek z jedzeniem, z którego można się zaopatrzyć w podstawowe produkty i który przy chwili nieuwagi – jeśli siedzimy przy przejściu – może uszkodzić nasze kończyny. Rozwożone są zarówno rzeczy zimne jak i gorące potrawy, więc jeśli nie zdążyliśmy niczego kupić przed podróżą, na pewno nie umrzemy z głodu. W każdym wagonie znajduje się też kran z wrzątkiem, lecz osobiście miałbym opory przed używaniem go w celach konsumpcyjnych.
Istnieje kilka różnych typów bilet i warto je wyróżnić, gdyż ich nazwy mogą być dość mylące, szczególnie iż różnią się w zależności od typu pociągu:
„Bullet trains”, czyli szybkie linie ( C, D i G)
2nd CLASS SEAT
Pięć foteli w rzędzie, umożliwiających regulację nachylenia oparcia i podróż w całkiem komfortowych warunkach. Komfort można porównać do foteli lotniczych ze znacząco większą ilością miejsca na nogi. Najtańsza i najbardziej popularna opcja dla szybkich kolei.
1st CLASS SEAT
Pierwsza klasa to jeden fotel w rzędzie mniej w porównaniu do drugiej klasy. Przekłada się to na szerokość samych foteli, które są również odrobinę wygodniejsze i bardziej miękkie.
BUSINESS CLASS SEAT
Czyli ostatnia z opcji siedzących występujących jedynie w szybkich pociągach. Zapewnia najwyższy standard podróży. W rzędzie ustawione są jedynie trzy fotele, które dodatkowo rozłożyć można do pełnej pozycji leżącej. Ceny biletów są nawet dwukrotnie droższe od miejsc w pierwszej klasie.
Zwykłe pociągi ( Z, T i K)
HARD SEAT
Wbrew swej nazwie nie są plastikowe, drewniane, czy ogólnie przesadnie twarde. Nie są też jednak zbyt wygodne. Pamiętam, że będąc w Chinach po raz pierwszy w 2007 roku i kupując bilet na 22 godzinną podróż z Pekinu do Huangshan byłem przerażony, gdyż okazało się, że dostępne są tylko miejsca siedzące w najniższej klasie. Wtedy do serca mocno wziąłem sobie nazwę i z duszą na ramieniu wszedłem do wagonu. Okazało się tymczasem, że standard najniższej klasy nie był w stanie wymazać z mojej pamięci niektórych chwil spędzonych dawniej w pociągach PKP. Najpoważniejszym mankamentem jest duża otwarta przestrzeń, stąd jesteśmy wyeksponowani na dźwięki z całego wagonu, choć ta sama sytuacja ma miejsce we wszystkich innych klasach siedzących. Niemniej na nocne podróże rozwiązania z Hard Seatami nie namawiam, chyba pojęcia takie jak „komfort” zbywacie pogardliwym prychnięciem. Jako osoba, która potrafiła przespać start i lądowanie samolotu (wraz z jego opuszczeniem przez pasażerów), po całonocnym czuwaniu czułem się, jakby ktoś solidnie obtłukł mnie po plecach i kolanach. Najniższa klasa jest jednak automatycznie najtańszym rozwiązaniem i trzeba liczyć się z możliwością obecnością ludzi nie posiadających biletów siedzących, stojących (lub siedzących na ziemi) w przejściu. Coś za coś.
SOFT SEAT
Zamiast pięciu siedzeń w rzędzie znajdują się cztery, co daje odrobinę więcej przestrzeni, a i fotele są wygodniejsze. Dostępne dość rzadko, kosztują przeciętnie o połowę więcej niż ich twardsi krewni.
W przypadku kuszetek mamy do wyboru cztery opcje, nazwane analogicznie do miejsc siedzących. Każdy wagon sypialny posiada swoją opiekunkę, która odbierze na początku nasz bilet i odda go dopiero w trakcie pobudki przed naszą stacją. Rozwiązanie tyle wygodne, co praktyczne.
HARD SLEEPER
Twój najlepszy przyjaciel w czasie budżetowej podróży po Chinach, pozwalający na komfortowe przemieszczanie za relatywnie niską cenę. Wnętrze wagonu wygląda swojsko z korytarzem po jednej stronie i bezdrzwiowymi przedziałami po drugiej. W każdym z przedziałów znajduje się sześć łóżek – po trzy z każdej strony. Osobiście jestem fanem tych na samej górze, jako że w sporej części pociągów posiadają również schowek na bagaże, umożliwiający wyciągnięcie nóg osobom nie mieszczących się w chińskich standardach wzrostowych. Jeśli schowka nie ma – dają możliwość wystawienia stóp bez obaw o obtłuczenie przez przechodzącą osobę. Konieczna jest jednak minimalna sprawność fizyczna, pozwalająca wdrapać się na górę wagonu – standardowej drabinki brak. Wysokość od łóżka do sufitu jest niestety niewystarczająca, by normalnie usiąść. Analogicznie sprawa ma się z miejscem środkowym. Spotykaną praktyką jest przesiadywanie pasażerów na dolnym łóżku w czasie dnia, choć w przypadku obcokrajowców wielu miejscowych może czuć się zbyt skrępowanych.
SOFT SLEEPER
Jest nieco bardziej komfortowym odpowiednikiem swojego twardszego brata, uszczuplonym o dwa łóżka. Zamiast sześciu mamy więc cztery miejsca leżące w każdym przedziale, tym razem posiadającym osobne drzwi.
DELUXE SOFT SLEEPER
Najdroższa opcja leżąca, dostępna jednak w nielicznych pociągach. Dwa łóżka w zamykanej kabinie, wyposażonej w fotel, prywatny stolik i toaletę. Cena to trzykrotność najtańszej opcji leżącej.
NEW SOFT SLEEPER
Kupić można je tylko na nocnej trasie z Pekinu do Szanghaju. W przeciwieństwie do starszych wagonów sypialnych, tutaj piętrowe łóżka ułożone są równolegle do biegnącego środkiem korytarza. Każdy pasażer leży tym samym przy własnym, prywatnym oknie i może odgrodzić się od reszty wagonu specjalną zasłonką.
Jak ma się więc sprawa cen? Porównajmy dwa przykładowe połączenia w Polsce i w Chinach. Starałem się wybrać połączenia zbliżone pod względem czasu przejazdu i standardu pociągu. Nie uwzględniałem promocji wynikających z wcześniejszego zakupu itd.
Katowice – Warszawa odległość: 298km, czas przejazdu 2h15m, cena: 125 PLN (Pendolino)
Shenzhen – Guilin odległość: 548km, czas przejazdu 2h57m, cena: 128 PLN (przelicznik na dzień 17.09.2018)
W ramach ciekawostki, chciałem podać jeszcze jeden przykład.
Shanghai – Lhasa odległość: 4373km, czas przejazdu 47h20m, cena: 452 PLN (przelicznik na dzień 17.09.2018)
Zdjęcia pochodzą ze strony travelchinaguide.com , będącej prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat Chin. Znajdziecie na niej również anglojęzyczny rozkład jazdy pociągów: https://www.travelchinaguide.com/china-trains/