Miłość za Wielkim Murem
Wchodzi do kawiarni rozglądając się nerwowo. Jest dopiero po 11 rano, więc w środku znajduje się zaledwie kilka osób. Poprawia okulary, przylizuje włosy i siada przy jednym ze stolików, momentalnie wydobywając z kieszeni telefon. Nie ma wyglądu amanta filmowego, lecz potężnych rozmiarów bukiet róż dzierżony w dłoni jasno wskazuje cel jego wizyty. I faktycznie, gdy jakieś pół godziny później rozlegają się za mną radosne piski, wiem że facet zapunktował.
14 lutego na całym globie ludziom przypomina się o ich drugich połówkach i dosadnie uświadamia, że właśnie tego dnia powinni wybrać się gdzieś razem, bądź uszczęśliwić jakimś podarkiem. O ile rocznicę ślubu, czy urodziny da się przeoczyć, tak walentynki nie pozostawiają takiej opcji, bombardując zewsząd reklamami, promocjami, kwiatami, maskotkami i poduszkami w kształcie serca. W końcu każda okazja jest dobra, by wyciągnąć od ludzi jeszcze więcej pieniędzy. Chiny również przyjęły ten zwyczaj i walentynki są dniem, gdy w kwiaciarniach ceny róż nagle idą w górę, a wszystkie pokoje w hotelach na godzinę zostają zarezerwowane. Przynajmniej w większych miastach, gdyż na prowincji święto nie jest zbyt popularne. Ewoluowało jednak postrzeganie bliskości w miejscach publicznych. Dziewczyna siedząca chłopakowi na kolanach na ławce w parku nikogo nie wprawia już w zgorszenie, co jeszcze dwie dekady temu nie było regułą. Moja małżonka uraczyła mnie kiedyś opowieścią o tym, jak w pierwszej klasie szkoły średniej wracała do domu ze swym kuzynem. Padał deszcz, więc Kiki niosła parasol, zaś jej kuzyn pchał obok siebie rower. Nagle z mijanej szkoły wyszedł nauczyciel, który zauważywszy idącą dwójkę, zrugał ich za to, że idą tak blisko siebie.
Zmianie ulega też podejście do świąt i zwyczajów zachodnich, które coraz częściej adoptowane są do codziennego życia Chińczyków. Jak wygląda to w kwestii walentynek? Postanowiłem poszukać u źródła i przepytałem moje koleżanki z pracy, licząc na jakieś ciekawe spojrzenie na temat. Niestety i tutaj spotkałem się jedynie z tradycjami zachodnimi – obdarowywaniem kwiatami, czekoladkami, czy biżuterią, oraz standardowymi romantycznymi kolacjami we dwoje. Jednak szczęśliwie wkradły się też niewielkie naleciałości kulturowe Chin.
W kwestii kwiatów panowie powinni uważać, by nie popełnić gafy – żółte kwiaty ofiarowane ukochanej symbolizują chęć zakończenia związku, więc jeśli kiedykolwiek będziecie w związku z mieszkanką Kraju Środka, miejcie to na uwadze, by oszczędzić sobie zbędnego tłumaczenia. Białe kwiaty symbolizują śmierć, więc podobnież najlepiej trzymać się od nich z daleka. Parasole i buty również nie spotkają się z entuzjazmem osoby otrzymującej ze względu na swą symbolikę.
Gdy straciłem już nadzieję, że usłyszę coś ciekawego w kwestii samych walentynek, jedna z rozmówczyń przypomniała mi o rzeczy, która całkiem umknęła mojej uwadze – chińskie święto zakochanych obchodzone jest przecież w innym terminie.
Święto Qixi [ćiśi] – bo o nim mowa – celebrowane jest siódmego dnia, siódmego miesiąca kalendarza księżycowego (czyli w zależności od roku któregoś dnia pomiędzy 28 lipca, a 28 sierpnia) i swą tradycją sięga prawie 2000 lat wstecz. Całość ma związek z legendą o miłości między pasterzem wołów, a wróżką, którzy zostali rozdzieleni przez drogę mleczną i mogą się spotykać jedynie raz w roku. Dawniej obchody obejmowały wyszywanie przez kobiety różnorakich wzorów przy świetle księżyca, czy dekorowanie wolich rogów kwiatami. Obecne zwyczaje zaczerpnięte są wprost z zachodu i obejmują typowo kwiaty, czekoladki itd. Choć Chińczycy posiadają własne święto zakochanych, nie przeszkadza im to w świętowaniu również tego zachodniego. Zachód jest trendy i wkracza w wiele aspektów życia Kraju Środka, a że przy okazji zarobić można podwójnie…