Podróże

ZHONGWEI – z wizytą na Pustyni Tengger

on
14 czerwca 2021

Słońce leniwie wstaje nad rozciągającym się przede mną piaszczystym bezmiarem. Choć jest po 5:00 nad ranem, zachwyt widokiem ukazującym się moim oczom, skutecznie pozwala mi zapomnieć o senności. Wokół absolutna cisza i ani jednej osoby. Aż trudno uwierzyć, że wciąż znajduję się w Chinach.

***

Pociąg dociera w końcu do Zhongwei. Znajduję się w prowincji Ningxia, zamieszkanej w 50% przez wyznającą islam mniejszość Hui. Kilkadziesiąt osób wysypuje się na peron, kierując w kierunku wyjścia. Zamykam stawkę, co niebawem okaże się błędem. Wyjścia strzeże posterunek ochrony, sprawdzającej kody zdrowotne i dokumenty przyjezdnych. Przed dwoma dniami w Guangzhou (stolica prowincji Guangdong, w której położone jest Shenzhen) wykryto kilka nowych przypadków wirusa, stąd wszystkie służby postawione zostały w stan gotowości. Posiadanie zielonego kodu nie robi na ochronie wrażenia. Nieważne, że było wystarczające na lotnisku i stacji kolejowej w Yinchuan, gdzie wylądowałem. Budynek jak i jego otoczenie są całkowicie wyludnione, więc personel ma wreszcie szansę, by się wykazać. Konieczne okazuje się badanie na obecność wirusa. Po standardowej tonie papierów do wypełnienia, zamówiona zostaje taksówka, która ma mnie zawieźć do placówki wykonującej badania. Placówką okazuje się barak ustawiony obok lokalnych budynków partyjnych. Niebawem pojawia się dwójka medyków w zwyczajnych fartuchach lekarskich, chroniona zwykłymi maseczkami. Gdybym faktycznie miał wirusa, istnieje spora szansa, że w tych warunkach mógłbym się nim podzielić. Szczęśliwie udaje się wynegocjować, że nie muszę czekać na wyniki na miejscu, co mogłoby trwać nawet do kolejnego dnia.

Po straconych dwóch godzinach wsiadam wreszcie do taksówki, która zawiezie mnie do hotelu. Jak na pustynną okolicę, wokół widać zaskakująco dużo zieleni. Jednym z czynników jest sąsiedztwo Huang He (Rzeki Żółtej), lecz przede wszystkim ogromna w tym zasługa lokalnej społeczności, która postanowiła podjąć walkę z pochłaniającą coraz większe połacie terenu pustynią.

Zbudowana w latach 50 XX wieku linia kolejowa Baolan łącząca Lanzhou w prowincji Gansu z Batou w Wewnętrznej Mongolii, była pierwszym odcinkiem kolejowym w Chinach poprowadzonym przez pustynię. Wielu ekspertów twierdziło, że 140 kilometrowy odcinek przecinający pustynię Tennger, nie przetrwa dłużej niż 30 lat, nim zostanie pochłonięty przez jej piaski. Opracowano więc metodę, która miała zawiązać piasek na siatce uplecionej ze słomy pszennej. Jeśli oczka siatki były zbyt małe, piasek łatwo je przykrywał, jeśli zbyt duże – łatwo się zrywały. Liczne próby pokazały, że siatka o oczkach wielkości metr na metr daje najlepsze efekty. Połacie piasku przykrywano więc siatką ze słomy i sadzono na niej drzewa, głównie jesiony chińskie, stopniowo odzyskując utracone wcześniej tereny. Wysiłki te zostały docenione nawet w 1994 roku przez UNEP (United Nations Environment Programme). Dawniej pustynia zaczynała się tuż za miastem, obecnie granica ta przesunęła się o 20km. Ponad 1600km2 piasku zostało przekształconych w pola uprawne, na których uprawia się np. winogrona, czy wypasa zwierzęta.

Pokonujemy drogę przecinającą ogromną farmę fotowoltaiczną i nagle krajobraz wypełniają niezmierzone połacie piasku. Hotel Desert Star faktycznie położony jest na pustyni i nie prowadzi do niego nawet utwardzana droga. Miejsce jakby żywcem wyjęte ze starszych filmów o Jamesie Bondzie, cieszy się sporą popularnością wśród turystów – rezerwacji trzeba dokonywać już z miesięcznym wyprzedzeniem. Jestem to jednak w stanie zrozumieć, jako że jest naprawdę wyjątkowe. W końcu jak często ma się okazję wyjść z pokoju prosto na piasek pustyni?

W okolicy dla gości przygotowano kilka „atrakcji”. Cudzysłów znajduje się tu z prostego powodu – komercjalizacja i masowość wszystkich z nich aż wali po oczach. Mamy więc standardową, półgodzinną przejażdżkę w karawanie wielbłądów, wyciąg krzesełkowy na wydmę górującą nad rzeką, zjazd z tejże na drewnianych sankach, zjazd na tyrolce itp. Nad rzeką przerzucono obowiązkowy szklany most, a jeśli ktoś ma ochotę, może przepłynąć niewielki odcinek na lokalnej tratwie. O ile „spływ” do widocznego od samego początku miejsca docelowego uważam za kompletnie bezsensowny, tak same tratwy są dość oryginalne. Drewnianą konstrukcję umieszczono tu bowiem tradycyjnie na napełnionych powietrzem owczych skórach.

Nie ma się co oszukiwać – to pustynia jest tu prawdziwą atrakcją. Nawet lokalny fragment Wielkiego Muru jest jedynie rekonstrukcją postawioną na oryginalnych fundamentach. Tymczasem wschody i zachody słońca wraz z nocnym niebem pełnym gwiazd robią niesamowite wrażenie. Trzeba jedynie unikać okolic hotelu w okolicach godziny 22, jako że odbywa się wtedy grupowe podziwianie gwiazd. Idea wpatrywania się w niebo w otoczeniu przekrzykującego się tłumu kompletnie do mnie nie przemawia, więc po północy samotnie odchodzę kawałek w głąb pustyni. Pustynia Tengger słynie z „syreniego śpiewu” wydm. Jest to hałas wytwarzany przez przesuwające się zwały piasku, mogący przyjmować różne formy dźwiękowe. Marco Polo w swych dziennikach opisał go jako dźwięk przypominający łomot bębnów wojennych. Gdy otoczony ciemnością rozstawiam statyw, słyszę kilkakrotnie dźwięk przypominający klaśnięcie. Mimo wiedzy na temat jego pochodzenia, potrafi wywołać uczucie pewnego niepokoju. Nade mną rozciąga się niebo usiane niezliczoną ilością gwiazd, tak odmienne od przestrzeni miejskiej, wypełnionej masą świateł. Ta chwila i wczesny poranek, gdy z jednej z wydm obserwuję samotnie, jak słońce zabarwia rozpościerającą się przede mną pustynię na pomarańczowo, sprawiają, że warto było pokonać te 2300km i uciec od miejskiego zgiełku.

… nawet, jeśli nagle odwołano mój samolot powrotny, zmuszając do spędzenia blisko 12 godzin w drodze do Shenzhen.

 

 

TAGS
RELATED POSTS
5 komentarzy
  1. Odpowiedz

    Maciej z mattbox.pl

    12 lipca 2021

    Ogrom pustyni robi niesamowite wrażenie 🙂

  2. Odpowiedz

    Irena-Hooltaye w podrozy

    12 lipca 2021

    Pustynia to magiczne miejsce, zachwyca, przyciąga, hipnotyzuje.
    Miałam okazję być na pustyni w Iranie, Tunezji, Maroko, czy Australii.
    Zawsze była magia.
    Bardzo ciekawa relacja, tylko te atrakcje wątpliwe.
    Natomiast noc pod niebem usianym milionami gwiazd, nie do zapomnienia.

  3. Odpowiedz

    Anonim

    13 lipca 2021

    Niesamowite miejsce. Pustynia po horyzont i takie piekne niebo, nie zaklocone zadnymi swiatlami! Super!

  4. Odpowiedz

    Blog podróżniczy W poszukiwaniu - Ewelina

    13 lipca 2021

    Niesamowite zdjęcia! Zapisuję sobie bloga, bo jestem tu pierwszy raz, a fotorelacja znakomita.

    Do usłyszenia!
    Ewelina

  5. Odpowiedz

    Krzysiek | idziemydalej.pl

    14 lipca 2021

    Ależ kosmicznie wyglądają te budynki na pustyni. Gotowa scenografia do jakiegoś futurystycznego filmu 🙂

LEAVE A COMMENT

MATEUSZ GOSTOMSKI
Shenzhen, CHINY

Cześć, jestem Mateusz i od ponad ośmiu lat mieszkam w Chinach. Jak wygląda Kraj Środka od środka i dlaczego nie wracam na stałe do Europy w ciągu najbliższych lat? Zostań i daj się zabrać do świata tak odmiennego od tego za oknem, że czasem aż trudno uwierzyć.