Podróże

ZHANGYE czyli więcej niż Tęczowe Góry

on
20 września 2021

Gdy opuszczam Jiayuguan, widoczność za oknami mknącego 300km/h pociągu nie pozwala na podziwianie krajobrazu. Gwoli prawdy niewiele byłoby do podziwiania, gdyż wokół rozciąga się jedynie jałowa równina ograniczana w oddali górami. Nawet te kryją się jednak za zasłoną pyłu i piasku unoszonego przez wiatr. Co więcej, prognoza pogody przewiduje deszcz zarówno dzisiejszego popołudnia, jak i nazajutrz. W mieście, w którym średnia roczna ilość opadów wynosi 130mm, wbicie się w takie okienko wymaga odpowiedniej dozy „szczęścia”. Samo Zhangye niczym nie wyróżnia się wśród innych miast regionu, lecz to nie ono jest powodem, dla którego zjeżdżają tu turyści z całego świata.

 

Mój hostel wreszcie okazuje się tym, czego oczekiwałem. Nie dość, że znajduję rozpiskę dojazdu do interesujących mnie miejsc, to dla gości organizowany jest też transport w całkiem sensownej cenie. Mając na uwadze prognozy pogody, postanawiam zmaksymalizować możliwość zobaczenia okolicy w najlepszych możliwych warunkach i rezerwuję miejsce w minibusie wyjeżdżającym po południu. Okazuje się, że nie jestem jedynym obcokrajowcem i wyruszam w towarzystwie dwójki Amerykanów i Kanadyjczyków.

Najpierw docieramy do oddalonego o 50km na zachód Binggou Danxia, w komentarzach często opisywanego jako doświadczenie przyjemniejsze od Tęczowych Gór, głównie ze względu na znikomą ilość turystów. I faktycznie, choć dzieli nas od nich (zarówno Tęczowych Gór, jak i turystów) zaledwie 20km, mało kto tu dociera. Niesłusznie, jako że okolica jest niesamowita i prezentuje kompletnie inny typ formacji skalnych, skupiając się na ich kształtach, a nie kolorach. Gdybym miał porównać te dwa miejsca do galerii sztuki, w Zhangye Danxia zobaczycie wystawę malarstwa, zaś w Binggou Danxia – rzeźby. Obszar otwarty jako oficjalny park został dopiero w 2014 roku i z jakiegoś powodu wciąż nie stał się jednym z głównych celów wycieczek. Dziwne tym bardziej, że ponoć jest to ponoć jedyne takie miejsce na świecie. W ciągu całego mojego pobytu, spotykam zaledwie kilku lokalnych turystów. Ogromna szkoda, że część szlaków jest obecnie zamknięta i trudno powiedzieć ile czasu można w normalnych warunkach poświęcić na wędrówkę po okolicy. Przy ograniczonej dostępności na wszystko wystarczają dwie – trzy godziny i planując podróż do Zhangye, zdecydowanie warto zarezerwować sobie ten czas.

Zhangye Danxia to już komercja pełną gębą, z nowo powstałymi budynkami mieszczącymi kasy biletowe, sklepy i KFC, dziesiątkami tysięcy turystów i autobusami, wożącymi ich pomiędzy czterema punktami widokowymi. Istnieje możliwość wykupienia wersji zindywidualizowanej z prywatnym samochodem i kierowcą, lecz zapomnijcie o kontakcie z naturą poza wybetonowanymi ścieżkami. Mimo tej orientacji na masową turystykę, muszę przyznać, że Góry Tęczowe są absolutnie zachwycające i warte ścierpienia niedogodności związanych z obecnością tłumów. Czym jednak jest w ogóle Zhangye Danxia, że wywołuje taki zachwyt, a na zdjęciach robi wrażenie fotomontażu? W ogromnym uproszczeniu połączenie miliardów lat wpływu wiatru i wody i szczególnej budowy geologicznej regionu, pozwoliło na wyodrębnienie poszczególnych, piętrzących się na sobie warstw skalnych o różnym składzie i kolorze. Brzmi nieco pokrętnie, lecz jeśli spojrzycie na zdjęcia, od razu zrozumiecie w czym rzecz.

Na terenie parku znajdują się cztery główne punkty widokowe, między którymi kursują autobusy. Przeważnie nie wymagają praktycznie żadnego nakładu sił, lecz drugi punkt zmusza do krótkiej wspinaczki po schodach, jako że jest najwyżej położony ze wszystkich.

Znajduję się na ostatniej platformie widokowej, gdy tuż przed zapadnięciem zmroku imprezę definitywnie zamyka oberwanie chmury, zapędzając turystyczne niedobitki do autobusów zmierzających do wyjścia. Czas oczekiwania na transport poświęcam na rozmowę z parą Kanadyjczyków, którzy zwracają moją uwagę na miejsce, którego początkowo nie miałem w planach – Kanion Pingshan. Zgodnie stwierdzają, że było to najlepsze miejsce, jakie odwiedzili w okolicach Zhangye.

Postanawiam sprawdzić na własne oczy, czy faktycznie robi tak wielkie wrażenie i modyfikując oryginalne plany kolejnego dnia udaję się blisko 60km na północ od miasta.

Pomiędzy bramą wejściową, a pierwszym punktem widokowym standardowo kursuje tu autobus, lecz w tym wypadku jest to usprawiedliwione odległością – by dojechać do celu, trzeba poświęcić około pół godziny. W porównaniu do Tęczowych Gór liczba gości i tutaj jest nieporównywalnie niższa. Wysiadam na pierwszym przystanku i momentalnie zostaję uświadomiony, dlaczego polecono mi to miejsce. Poprzedniego wieczoru próbowałem wyszukać na jego temat jakieś informacje i paradoksalnie nie znalazłem zbyt wiele. Wpisy do których dotarłem, były jednak jednoznacznie pełne entuzjazmu i przewijały się wśród nich nawet porównania tego miejsca do Wielkiego Kanionu. Parafrazując linijkę dialogową z pewnego polskiego filmu: „Wielkiego Kanionu to tu nie ma, ale i tak jest ….”. Krajobraz zdominowany jest przez czerwone formacje skalne przybierające różnorakie kształty i tworzące swoisty labirynt.

Szlak schodami opada na dno kanionu, pozwalając spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Ścieżka wije się pomiędzy skalnymi ścianami, finalnie dając możliwość korzystania ze specjalnej drabiny, by wyjść na górę. Alternatywna droga opisana jest na drogowskazie jako przejażdżka na wielbłądach, więc bez namysłu wybieram drabinę. Zmuszony jestem jedynie przełożyć statyw do wnętrza plecaka a ten ubrać z przodu, by nie zaczepiał się o zabezpieczające pręty. Po niezbyt wygodnej lecz nie nastręczającej większych problemów wspinaczce, docieram do szczytu urwiska, skąd dalej wiodą już tradycyjne schody.

Stwierdzenie, że widoki są fantastyczne, nie oddaje im sprawiedliwości, jednak najlepszy element całej okolicy odkrywam zupełnym przypadkiem. Otóż przy końcowym przystanku autobusu i końcu oficjalnego szlaku znajduje się drogowskaz. Jest nieco ukryty za budynkiem toalet i z jednej strony wskazuje drogę do przystanku i kanionu, z drugiej zaś wąską ścieżkę znikającą za najbliższym wzgórzem. Nikt jej nie zauważa, gdyż sprawia wrażenie drogi wydeptanej do pobliskiej anteny, lecz napis „East Mountain Forest” na drogowskazie pozwala sądzić, że kryje się za nią coś więcej. I faktycznie ścieżka biegnie na tyle daleko, że nie mam nawet czasu sprawdzić całego jej przebiegu. Pozwala jednak chłonąć magię okolicy w kompletnej samotności (jeśli nie liczyć pasących się tu i ówdzie baranów), bez betonowych ścieżek i barierek. Gdyby tylko w takiej formie udostępniano w Chinach wszystkie turystyczne atrakcje…

Przyglądając się słońcu powoli opadającemu za widnokrąg i słysząc się jedynie odgłos wiejącego wiatru, wreszcie czuję, że jestem na wakacjach. Możliwość odcięcia się od tłumu ludzi w tak niesamowitych okolicznościach przyrody jest niesamowicie odświeżająca. A świadomość o tym, gdzie znajdę się nazajutrz jedynie mój nastrój poprawia. To jednak już w kolejnym wpisie.

 


INFO PRAKTYCZNE

Na Zhangye trzeba poświęcić przynajmniej dwa dni i nie warto bawić się tu w odpuszczanie czegokolwiek. Każde z powyżej opisanych miejsc jest na tyle różne od pozostałych, że odpuszczenie go byłoby ogromną stratą.

GDZIE SPAĆ:  The Silk Road Travelers Hostel

Jeden z lepszych hosteli w jakich miałem przyjemność gościć w Chinach. Fantastyczna, przyjazna obsługa i udogodnienia bardzo ułatwiające zwiedzanie okolicy.

BINGGOU DANXIA

  • DOJAZD: Z zachodniego dworca autobusowego odjeżdża autobus nr.4. Przejazd do Binggou Danxia to koszt 11 RMB. Przejazd hostelowym busikiem do Binggou Danxia i Zhangye Danxia to koszt 70 RMB za całą podróż.
  • BILETY: 40 RMB + 20 RMB za autobus
  • GODZINY OTWARCIA: Maj – Wrzesień: 06:00-20:00 // Październik – Kwiecień: 07:00-19:00

ZHANGYE DANXIA (znane też jako QiCai Danxia)

  • DOJAZD: Z zachodniego dworca autobusowego między 9:00-12:00  i 15:30-16:30 co godzinę odjeżdża autobus. Koszt to 10 RMB. Przejazd hostelowym busikiem do Binggou Danxia i Zhangye Danxia to koszt 70 RMB za całą podróż.
  • BILETY: 75 RMB.
  • GODZINY OTWARCIA: Maj – Wrzesień: 06:00-20:00 // Październik – Kwiecień: 07:00-19:00

PINGSHAN LAKE GRAND CANYON

  • DOJAZD: Z zachodniego dworca odjeżdża o 09:45 do Pinghan jedyny autobus. Wrócić tą samą drogą można o 15:00. Hostel organizuje podróż w obie strony za 170 RMB (obejmuje cenę biletu). Najlepszą opcją byłoby dostanie się na miejsce na własną rękę i powrót hostelowym busikiem, by mieć więcej czasu na połażenie po okolicy i odkrycie jak daleko prowadzi ścieżka do West Mountain Forest.
  • BILETY: 130 RMB
  • GODZINY OTWARCIA: 08:30 – 18:00 (choć ostatnie autobusy do bramy odjeżdżają już po zachodzie słońca)

TAGS
RELATED POSTS

LEAVE A COMMENT

MATEUSZ GOSTOMSKI
Shenzhen, CHINY

Cześć, jestem Mateusz i od ponad ośmiu lat mieszkam w Chinach. Jak wygląda Kraj Środka od środka i dlaczego nie wracam na stałe do Europy w ciągu najbliższych lat? Zostań i daj się zabrać do świata tak odmiennego od tego za oknem, że czasem aż trudno uwierzyć.