Poza Chinami

LAOS – Co musisz wiedzieć przed wyjazdem

on
6 kwietnia 2020

Dzień dla uczniów jednej z prowincjonalnych, laotańskich szkół zaczyna się od krótkiego obmycia rąk i nóg w wodzie wypełniającej lej po amerykańskiej bombie z czasów wojny wietnamskiej. Potem przychodzi czas na pierwszą tego dnia lekcję. Dziś do szkoły przyjechała brytyjska grupa MAG (Mines Advisory Group), by przekazać dzieciom dlaczego zakończona niespełna 50 lat temu wojna wciąż jest dla nich zagrożeniem. Gdy przedstawiane są typy bomb, na które dzieci powinny zwracać szczególną uwagę, dziesięcioletni Vieng podchodzi do tablicy, by wskazać te, które rozpoznaje. Zapytany, gdzie je widział, chłopiec odchodzi kilkanaście metrów i wskazuje fragment podwórka szkolnego. Niedaleko za ogrodzeniem, w lesie chłopiec wskazuje drugą bombę i kolejną. Zostaje wezwana grupa, która ma rozbroić niewybuchy. To nie literacka fikcja, a fragment dokumentu nakręconego w zeszłym roku.

Laos jest najbardziej zbombardowanym krajem na świecie, choć niewiele osób o tym wie. Ja nie wiedziałem, nim nie zacząłem interesować się nim w kontekście wyjazdu. Między rokiem 1964 i 1973, amerykańscy piloci podczas 580,000 misji zrzucili na kraj ponad 2 miliony ton materiałów wybuchowych. Daje to nalot bombowy co 8 minut, 24 godziny na dobę. Przez 9 lat. Szacuje się, że 30% z tych bomb nie wybuchło, stając się w kolejnych latach elementem codzienności Laotańczyków. Codzienności, która od czasu zakończenia działań wojennych bezpośrednio dotknęła już ponad 20,000 osób. Choć sytuacja ulega stopniowej poprawie dzięki pomocy międzynarodowej, w obecnym tempie oczyszczenie kraju z niewybuchów może potrwać nawet 150 lat.

Największą organizacją prowadzącą w Laosie działania tego typu jest wspomniany przeze mnie wcześniej MAG. Jeśli chcecie wesprzeć ich w staraniach, możecie zrobić to pod poniższym adresem: https://donate.maginternational.org/?dontype=single

 

Dość nietypowy wstęp do krótkiego poradnika na temat podróży do Laosu, lecz powyższy fragment tekstu oprócz zwrócenia waszej uwagi na historię regionu, ma również zniechęcić do wędrówek na przełaj, poza wytyczonymi ścieżkami, szczególnie we wschodniej części kraju. Przyjrzyjmy się jednak liście rzeczy, które wydają mi się dość istotne podczas planowania podróży i samego pobytu w Laosie. Nie jest to super dokładny przewodnik po kraju, gdyż by taki stworzyć musiałbym spędzić tam o wiele więcej czasu, lecz mam nadzieję, że pomoże znaleźć wam w jednym miejscu te najpotrzebniejsze informacje.

 

  • WIZA

Dawniej trzeba było odstać w kolejce na lotnisku, bądź wyrobić wizę w konsulacie Laosu, obecnie proces jest banalnie prosty. Wystarczy wejść na oficjalną stronę rządową Laosu https://laoevisa.gov.la/index , wypełnić odpowiedni wniosek i uiścić opłatę. Wizę otrzymacie na podany adres mailowy.

 

  • WALUTA

Z wymianą waluty nie powinniście mieć większych problemów. Zarówno w Vientiane, jak i Luang Prabang widziałem sporo niewielkich kantorów oferujących kurs lepszy, niż ten na lotnisku. Dolary amerykańskie są czasem przyjmowane przez, lecz jeśli nie macie odliczonej dokładnej kwoty, reszta zostanie wydana wam w kipach. Ogólnie, lepiej zostać milionerem i rozmienić walutę na lokalną.

 

  • KARTA SIM

Podobnie jak w przypadku wymiany walut, tutaj również nie będziecie mieli najmniejszych problemów. Głównymi operatorami są BEEline, Lao Telecom oraz Unitel i każda z tych opcji powinna być zadowalająca. Kartę możecie kupić już na lotnisku, lecz również w mieście znajdziecie mnóstwo miejsc, w których będzie to możliwe.

 

  • KIEDY?

W okresie od maja do września trzeba liczyć się z większą liczbą opadów i utrudnieniami na niektórych drogach. Głównym sezonem turystycznym jest okres pomiędzy październikiem i kwietniem, choć wybierając środek tego okresu trzeba się liczyć z kolorystyką wpadającą bardziej w żółcie, niż intensywną zieleń. Również poziom wody w wodospadach będzie wtedy dość niski. Okres na przełomie września i października (z wyłączeniem pierwszego tygodnia października – chińskie święta narodowe) może być doskonałym wyborem, by ominąć główną falę turystów, cieszyć się raczej słoneczną pogodą i zobaczyć laotańską naturę w rozkwicie.

 

  • PRĄD

W większości miejsc polskie wtyczki dadzą sobie radę, lecz na wszelki wypadek dobrze mieć ze sobą też przejściówkę typu A.

 

  • MAPA

Jeśli chodzi o poruszanie się po mieście, maps.me nadal doskonale spełniało swą rolę, lecz poza szlakiem świetną opcją okazała się podobna aplikacja mapy.cz . Na przejażdżki rowerowe, czy piesze wędrówki to najlepsza rzecz, jaką znalazłem. Działa na identycznej zasadzie, co maps.me, więc możecie ściągnąć pliki w domu i potem korzystać z map jedynie z użyciem gps.

 

  • TRANSPORT

POCIĄG: Na chwilę obecną łączna długość linii kolejowej w Laosie to 3,5km. Trwają zaawansowane prace nad trasą szybkiej kolei z granicy chińskiej aż do Vientiane, a jej otwarcie zaplanowano na 2022 rok. Do tego czasu jedynymi opcjami na poruszanie się wewnątrz kraju są autobusy, połączenia lotnicze i wodne.

AUTOBUS: Na większości popularnych turystycznie tras kursują autobusy nocne pozwalające spędzić podróż w całkiem komfortowych warunkach. Jestem jednak zdania, że choćby trasę na północ warto pokonać w czasie dnia. Stan drogi i tak nie pozwoli wam na sen głęboki sen, a przegapicie sporo z fantastycznych widoków. Przykładowe ceny za przejazdy autobusowe:

Vientiane – Luang Prabang = 170 000kip – 200 000kip (przejazd tuk tukiem z dworca autobusowego w Luang Prabang do centrum miasta = 20 000kip)

Vientiane – Vang Vieng = 70 000kip

Vientiane – Pakse  = 170 000kip

Vientiane – Pakse – 4000 wysp = 250 000kip

O rezerwację biletów najlepiej poprosić w hotelu/hostelu. Cena obejmuje odbiór z miejsca zamieszkania i transport na dworzec. Z Laosu można autobusem dostać się też do jednego z krajów sąsiadujących:

Vientiane – Pakse – Phnompenh = 400 000kip

Vientiane – Siem Reap = 420 000kip

Vientiane – Hanoi = 25USD

 

SAMOLOT: Jeśli nie macie zbyt wiele czasu, przelot lokalnymi liniami nie jest najgorszym pomysłem. Air Lao jest jedynym przewoźnikiem oferującym przeloty wewnątrzkrajowe. Ich samoloty są w dobrym stanie, a załoga bardzo miła i pomocna, więc nie macie powodów do obaw. Orientacyjne ceny za przeloty na tych samych trasach (będą różniły się mocno od sposobu rezerwacji, daty, wyprzedzenia z jakim bilet został kupiony itd. )

Vientiane – Luang Prabang = ok 100USD

Vientiane – Pakse = ok 120USD

Luang Prabang – Pakse = ok 130USD (osobiście zapłaciłem za mój bilet mniej niż 100USD)

Ważne! Jeśli nie chcecie, by zdarto z Was za transport z lotniska, opuśćcie po prostu jego obszar i starajcie się łapać jakiś transport na najbliższej drodze. Na lotniskach są punkty, w których można wykupić przejazd taksówką, lecz ceny są absurdalne. Spójrzcie tylko na wypisane na ścianie ceny oferowane przez lotnisko – będziecie mieli punkt odniesienia do późniejszych negocjacji cenowej z jakimś kierowcą tuk-tuka.

 

ŁÓDŹ: Dość popularna jest dwudniowa podróż łodzią Mekongiem z znajdującej się na granicy z Tajlandią mieściny Huay Xai do Luang Prabang, lecz ze względu na mój brak doświadczenia w tej materii wolę odesłać do źródeł zewnętrznych. Na temat tego, czy warto również słyszałem różne opinie.

 

WYNAJEM: Chyba wszędzie poza stolicą warto zaopatrzyć się we własny środek transportu. Jest tak po prostu taniej i wygodniej. O ile w Luang Prabang rower jest świetną opcją, tak w Pakse i okolicach jedynie wypożyczenie skutera zdaje się mieć sens.

– Rower górski w Luang Prabang to koszt ok 50 000kip za dzień. Będziecie potrzebować jakiegoś dokumentu, by zostawić go w depozycie. Nie zostawiajcie paszportu!

– Za skuter w Pakse zapłaciłem 100 000kip za dzień, choć spokojnie można zejść z tej ceny. Całość załatwiłem przez hostel, mający kontakt z wypożyczalnią prowadzoną przez pewnego Włocha. Tutaj trzeba w depozycie zostawić paszport, lecz nie zgodziłem oddać się go wypożyczalni, zamiast tego pozostawiając go w hostelowej recepcji.

 

  • JEDZENIE

Bez problemów znajdziecie coś smacznego, co nie zrujnuje waszej kieszeni. W Luang Prabang najlepszym sposobem na niskobudżetowe, a smaczne żywienie jest gastronomiczna część targu nocnego. Bufet wegetariański, gdzie otrzymuje się pusty talerz i można nałożyć na niego ile tylko się zechce, to wydatek 20 000kip. Talerz spokojnie wystarcza jako główny posiłek dnia, a dań do wyboru jest mnóstwo. Na stoiskach znajdziecie też ryby, mięsa, warzywa przyrządzane na wiele sposobów, sajgonki i wiele różnych innych potraw, zaś na końcu ulicy dopchniecie to wszystko rewelacyjnymi francuskimi naleśnikami na słodko, czy naleśnikami kokosowymi. Śniadania są wliczone w cenę większości hosteli (warto sprawdzić) więc i tu problem z wyżywieniem odpada. W Laosie znajdziecie też sporo wpływów francuskich i lokalne wypieki naprawdę dają radę.

 

  • MALARIA I DENGA

Laos (z wyjątkiem Vientiane) jest obszarem o podwyższonym ryzyku zarażenia malarią i dengą, więc warto zaopatrzyć się w odpowiednie środki zapobiegawcze. Dowolna lokalna apteka w którymkolwiek z większych miast powinna posiadać wybór środków o różnym stężeniu DEET, odstraszających latających krwiopijców. Przy najsilniejszych wersjach może ponoć w nielicznych przypadkach dochodzić do podrażnień skóry, więc dobrze najpierw wypróbować środek na niewielkim jej obszarze. Dzięki stosowaniu lokalnych specyfików w ciągu całego pobytu nie ugryzł mnie ani jeden komar, co standardowo jest nie do pomyślenia.

TAGS
RELATED POSTS

LEAVE A COMMENT

MATEUSZ GOSTOMSKI
Shenzhen, CHINY

Cześć, jestem Mateusz i od ponad ośmiu lat mieszkam w Chinach. Jak wygląda Kraj Środka od środka i dlaczego nie wracam na stałe do Europy w ciągu najbliższych lat? Zostań i daj się zabrać do świata tak odmiennego od tego za oknem, że czasem aż trudno uwierzyć.