ChiMy

TO JUŻ 2 LATA

on
28 maja 2020

28 maja 2018 roku dojrzałem wreszcie do decyzji o reaktywacji bloga. Pierwsze podejście miało miejsce kilka lat wcześniej i dałem wtedy ciała, oczekując sam nie wiem czego i starając się zrobić wszystko zbyt szybko. W rezultacie po początkowej eksplozji zapału, teksty zaczęły pojawiać się coraz rzadziej, aż w końcu po kilku miesiącach strona całkowicie upadła. Porażka ta była mi od tego momentu drzazgą w oku. Równocześnie motywowała jednak do spisywania obserwacji otaczającej mnie rzeczywistości, czy odwiedzanych miejsc, co zaowocowało kilkoma tekstami napisanymi do szuflady (jak choćby tekst łazienkowy, który po latach niebytu, niedawno wreszcie ujrzał światło dzienne). Z niepowodzenia wyciągnąłem też odpowiednie wnioski, rozpisałem listę tematów, ustaliłem przeciętną częstotliwość publikacji na codwutygodniową i dopiero z kilkunastoma artykułami zapasu uznałem, że jestem gotów.

731 dni temu umieściłem na chimy.pl pierwszy tekst, czyli Borneo w jeden dzień. Tym razem podszedłem do całego projektu ze sporą rezerwą, jeśli chodzi o cele i oczekiwania. Cel postawiłem sobie jeden – udowodnić sobie, że przez rok jestem w stanie regularnie realizować swoje założenia i wzbogacać bloga o nowe treści. Przez ten czas nie prowadziłem żadnych działań promocyjnych i traktując dwucyfrową liczbę wyświetleń jakiegoś tematu jak święto, pisałem praktycznie dla siebie. Pierwsza rocznica istnienia bloga minęła praktycznie niezauważona, co w dużym stopniu odzwierciedla moje nastawienie. W całym tym udowadnianiu sobie czegoś zaszedłem jednak tak daleko, że gdyby nie pewien bodziec zewnętrzny, prawdopodobnie pozostałbym na tym kursie jeszcze jakiś czas. Bodźcem, dzięki któremu większość z Was w ogóle czyta te słowa, była moja koleżanka Hania, którą znacie choćby z naszej rozmowy o świadomym podróżowaniu. Gdyby nie jej rady i kulturalny kop w cztery litery, niewiele pewnie by się tu zmieniło. A zmieniło się bardzo wiele, czego najlepszym dowodem jest Wasza obecność. Pod koniec stycznia fanpage bloga na facebooku lubiły 34 osoby. Dzięki wyjściu do ludzi w internetowej przestrzeni publicznej, cyfry te poszybowały nagle w górę, a facebookowy wykres aktywności na ten okres przypomina boczny przekrój klifów Molokai.

W chwili, gdy piszę te słowa, profil lubi już 216 osób, a obserwuje go 235. Jak pisałem przy okazji setnej i dwusetnej osoby w naszej grupie, nie są to cyfry robiące wrażenia na kimkolwiek, kto poważnie działa w gałęzi blogowej, lecz mnie osobiście sprawiają ogromną satysfakcję i radość. Każde kliknięcie i komentarz są ogromną motywacją do dalszych działań, także wszystkim Wam ogromnie dziękuję.

W ciągu tych dwóch lat również dla mnie wiele rzeczy uległo zmianie. Zaliczyłem pierwszy w życiu pobyt w szpitalu, ponownie odkryłem uroki samotnego podróżowania, czy wreszcie zdecydowanie wkroczyłem na ścieżkę fotograficzną, którą do tej pory traktowałem jedynie jako niezobowiązujące hobby. ChiMy z pewnością miały spory wpływ na dwie ostatnie kwestie.

Co czeka nas w przyszłości? Wziąwszy pod uwagę sytuację na świecie, trudno układać długofalowe plany podróżnicze. Do połowy stycznia rok 2020 zapowiadał się dla mnie niesamowicie interesująco i nawet, gdy w Wuhan wybuchła epidemia, a cały kraj poddany został kwarantannie, nie zakładałem, że globalne będzie to miało tak gigantyczne skutki. Jak co roku miałem lecieć latem do Polski, lecz nawet tutaj musiałem dokonać korekty planów i w ojczyźnie w 2020 w ogóle nie zawitam. Skasować musiałem planowany wyjazd do Gruzji, przełożony już wcześniej z września. W planach mam nadal tygodniową wizytę w pewnym wyjątkowo fascynującym kraju, położonym nieco bliżej mnie, lecz najpierw wszystko musi wrócić do względnej normalności. Będę się z pewnością starał w tym roku zrealizować pierwszy projekt filmowy i tutaj nie ma na szczęście żadnych czynników zewnętrznych, które mogłyby mieć wpływ na jego realizację. Na pewno będzie się tu coś działo.

Niezależnie od tego, jak długo jesteście razem ze mną, jeszcze raz dzięki za Wasze wsparcie i obecność!

Na koniec jeszcze specjalne podziękowania dla Ota, bez którego ChiMy prawdopodobnie w ogóle by nie istniały. Dzięki za wszystko!

TAGS
RELATED POSTS

LEAVE A COMMENT

MATEUSZ GOSTOMSKI
Shenzhen, CHINY

Cześć, jestem Mateusz i od ponad ośmiu lat mieszkam w Chinach. Jak wygląda Kraj Środka od środka i dlaczego nie wracam na stałe do Europy w ciągu najbliższych lat? Zostań i daj się zabrać do świata tak odmiennego od tego za oknem, że czasem aż trudno uwierzyć.